Najgorszy dzień!

To pewnie wczorajszy, bo nie ma nowego wpisu na blogu…

No cóż. Poniedziałek, początek tygodnia, wracamy do pracy. Ale dla mnie nie ma znaczenia, czy to poniedziałek, czy czwartek. Są przecież czasami takie dni, kiedy mamy mnóstwo spraw do załatwienia (wszystkie oznaczone czerwoną flagą), a czas ucieka nam jak przez palce.

Ostatnio takich dni u nas coraz więcej. Resibo się rozkręca, wprowadzamy nasze produkty do kolejnych salonów, pracujemy nad kolejnym kosmetykiem do serii. Czas szybko leci, ale czasami po prostu przegina!

Prowadzę zdrowy tryb życia i dbam o to, żeby jeść jedzenie, a nie coś, co je przypomina i robić to kilka (4-5) razy dziennie. Z wyboru, ale też ze względów zdrowotnych jem w takim trybie. Kto je w ten sposób, wie, jak organizm potrafi domagać się o swoje paliwo o zwykłej porze 🙂

No i przeszedł TEN dzień. Zerkam na zegarek – 13.30, za moment powinnam coś zjeść. Tylko dokończę jedną sprawę i już się za to zabieram. Ale czuję, że mój żołądek domaga się już pokarmu, myśli zaczynają krążyć wokół jednego i czuję się dziwnie zmęczona. Nic dziwnego, skoro jest już 15.30!

Spaghetti Carbonara

Bez wymówek idę do kuchni i w panice zastanawiam się, co by tu zjeść na szybko, żeby nie doprowadzić do gorszego stanu. Znacie to? Jeśli długo nic nie jem, odwlekam chwilę zaspokojenia głodu, to potem robi mi się słabo, zaczyna mnie głowa boleć, a na koniec to już w ogóle mi się nie chce jeść. Co mnie tym razem uratowało? Spaghetti aglio olio e peperoncino.

Cudowne w swojej prostocie i szybkości tworzenia. Ja tym razem dodałam jeden składnik, który zapadł mi w pamięci po tym, jak zastępowałam kierownika **** hotelu i kucharze uraczyli mnie makaronem właśnie z nim.

Od tamtej pory chodzi mi po głowie, żeby taki makaron zrobić. A dzisiaj akurat ten składnik przebywał w mojej lodówce. Co to takiego? Fenkuł, inaczej koper włoski 🙂

Szybki przepis ratunkowy:

Składniki na 2 osoby:

– makaron spaghetti 250 g (u mnie pełnoziarnisty, dłużej się gotuje, ale trudniej go rozgotować i masz czas na przyrządzenie reszty 😉 )

– 3-4 ząbki czosnku – żeby sprawnie poszło, polecam praskę do czosnku (ja dzięki Madziom w końcu mam najlepszą z Ikea)

– pół ostrej czerwonej papryczki (kolor wygląda obłędnie na talerzu). Pokrojona bardzo drobno, ja pozbywam się pestek, żeby nie wypalała. Proponuję nie dotykać jej zbyt intensywnie, a potem nie wpaść na pomysł robienia demakijażu oczu 😀 nawet po dokładnym umyciu rąk papryczka nadal może nas nieźle urządzić.

– pęczek natki pietruszki

– pół fenkułu, jeśli ktoś lubi, może być cały, pokrojony w piórka.

– ok. 100 ml oliwy z oliwek

Najpierw wstawiam makaron do wrzącej i osolonej wody. Potem rozgrzewam oliwę i na pierwszy ogień idzie fenkuł w piórkach. Po kilku minutach dodaję papryczkę, czekam, aż ładnie zabarwi oliwę, i teraz czosnek. Tutaj uwaga – czosnek łatwo przypalić i robi się gorzki, a jak jest dobrze podgrzany, to jest pyszny, lekko słodki – u mnie ok. 2 ostatnie minuty przed makaronem. Teraz odcedzony makaron (nie przelewaj zimną wodą) na patelnię z kolorową oliwą, posiekana natka pietruszki, można lekko dosolić. I gotowe! Niektórzy posypują parmezanem, ale dla mnie jest on zbędny, jeśli masz dobre składniki.

Jeśli w swoim miejscu pracy nie macie dostępu do kuchni, to można przygotować sobie dzień wcześniej takie danie w domu, odgrzane też jest super.

Zauważcie, jakie idealnie zimowe połączenie: antybakteryjny czosnek, pietruszka pełna wit. C i chilli, które pobudzi żołądek do pracy i rozgrzeje. Polecam i życzę, żeby takie dni jak mój przydarzały się Wam jak najrzadziej 🙂

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *