Slow-święta w 8 krokach

Jest 22 grudnia, a ja nie mam ani prezentów, ani karpia, ani całej reszty zakupów, nie mówiąc o tym, że nie bardzo mam czas na ogarnięcie tego wszystkiego. Owszem, mam choinkę. Kupiłam ją wczoraj wieczorem w drodze z pracy 😉 Co ciekawe, tak jest co roku, a jednak co roku kończy się tak, że jest i choinka, i prezenty pod nią, obok stoi piękny stół, a ja w jedno tylko wigilijne dopołudnie daję radę (oczywiście, z pomocą mamy i córki) ulepić uszka, pierogi, usmażyć ryby i ugotować barszcz. I co roku zastanawiam się, jak ja to robię 😉

I wreszcie chyba wiem – to efekt wielu lat eksperymentów, obserwacji i doświadczeń. Że nie zjadamy 8197 uszek, ani 9213 pierogów. Że niepotrzebna nam wielka waza barszczu ani gigantyczny gar bigosu. Że chleba zawsze kupuję za dużo i potem nie wiem, co z nim począć. Że ogólnie tego jedzenia zawsze jest za dużo, i to nie tylko u mnie – wszyscy przecież znamy te obrazki z poświątecznych śmietników… Że okna w moim mieszkaniu nie muszą lśnić, bo zresztą i tak umyte na parę tygodni przed świętami, dawno lśnić przestaną, a wieczerzę wigilijną będę jadła z talerza na stole, a nie z podłogi w kącie pod sofą 😉 I najważniejsze – że w święta nie jest najważniejsze przysłowiowe wielkie żarcie, ale to, żeby spędzić czas z najbliższymi, oderwać od codzienności, poczuć tę magię i dzielić się – czasem, uwagą, radością. Po prostu być. A nie mieć. I nie jeść 🙂

W ten oto sposób powoli, z biegiem lat wypracowałam sobie kilka kroków, które pozwalają mi zrobić slow święta bez zbędnej zadyszki, niepotrzebnych nerwów i w dodatku z roku na rok coraz mniej jedzenia wyrzucam, co nie znaczy, że więcej jemy 😉

A oto moje sposoby. Skorzystasz lub nie, ale warto przynajmniej się zastanowić, czy czegoś nie można sobie ułatwić, uprościć. Trochę pisałam już na ten temat w cyklu Eko-święta. Czy to możliwe? rok temu, ale tym razem zebrałam to i ciut więcej w punktach:

1. Nie lataj na miotle na miesiąc przed świętami, bo do Bożego Narodzenia śladu po tym nie będzie. Nie myj okien, jeśli nie masz na to czasu. Świat naprawdę się nie zawali, a Ty nie będziesz się gryzła, że „masz brudno”, bo… sama postanawiasz ich nie myć 🙂 Lepiej posprzątaj sobie tak, jak co tydzień – tuż przed samymi świętami. Tak, tak… ja też nie siadam do wigilii, jeśli podłogi nie są umyte. Ale naprawdę nie myję ich szczoteczką do zębów 😉 Zawsze też można skorzystać z usług córki/mamy/babci, a w najgorszym razie – pani sprzątającej, która chętnie sobie dorobi przed świętami.

2. W wolnej chwili zrób listę planowanych potraw i zakupów do ich przygotowania. To nie tylko pozwala oszczędzić czas, ale też pieniądze. Jeśli masz taką możliwość, korzystaj z zakupów on-line, bo nawet jeśli będziesz musiała pojechać je odebrać (niektóre sklepy mają opcję „drive”, ale bez dostawy do domu), to i tak ogromna oszczędność – czasu i… paliwa.

3. Jeśli decydujesz się na kupno żywej choinki, znajdź chwilę, żeby przejeżdżając obok miejsca, w którym sprzedają choinki, wyskoczyć z auta i wybrać jedną dla siebie. Albo zaraz po pracy wpadnij na lokalny świąteczny jarmark, gdzie na pewno sprzedają i choinki, i akcesoria. Albo robiąc większe zakupy w markecie, dorzuć do listy właśnie choinkę. Albo poproś kogoś, kto ma więcej czasu, żeby wybrał też drzewko dla Ciebie.

4. Przygotowując posiłki, pomyśl, jak wiele jedzenia po świętach ląduje w śmietnikach. Zmień dotychczasową polską zasadę „żeby nie zabrakło” (bo nie zabraknie na pewno), na eko zasadę „nie wyrzucam jedzenia po świętach”, a gwarantuję, że i tak będzie coś, czego nie zjecie i trzeba będzie oddać ptaszkom, pieskom czy bakteriom w śmietniku 😉

5. Jeśli nie masz czasu na kilkutygodniowe przygotowania do świąt i w dodatku pracujesz niemal „do końca”, pomyśl, że jeśli staniesz od rana w kuchni nawet w Wigilię – jesteś w stanie przygotować naprawdę wiele potraw. Zwłaszcza gdy możesz liczyć na pomoc rodziny.

6. A właściwie – jeśli masz wielką rodzinę i spędzacie Wigilię albo i całe święta wspólnie, pomyśl o tym, że przecież każdy z Was może przygotować jedną potrawę w większej ilości – będzie to gigantyczna oszczędność czasu dla Was wszystkich.

7. Domowe ciasto jest przepyszne – zgoda. Ale czy naprawdę musisz je piec po nocach? Jeśli nie kręci Cię sernik z lokalnej cukierni, poszukaj, bo wśród Twoich znajomych na pewno jest „pani Krysia”, która uwielbia piec, a jej wypieki są naprawdę pyszne.

8. Prezenty… Tu warto pomyśleć wcześniej. Z pomocą przychodzą niezliczone ilości sklepów internetowych, w których każdy znajdzie coś odpowiedniego, byleby najpierw wiedział co. Pamiętaj, że nawet skromny, ale przemyślany prezent jest lepszy niż drogi, ale kupiony „od czapy”. A sytuacji awaryjnej doskonale sprawdzają się karty podarunkowe do fajnych sklepów – dzięki nim obdarowany może sam sobie wybrać prezent.

I na koniec – przypomnij sobie stare polskie powiedzenie „święta, święta i po świętach”. Wtedy zadaj sobie pytanie, co chciałabyś z tych świąt zapamiętać. Bigos, którym przejadłaś się w Boże Narodzenie tak, że w drugi dzień świąt nie mogłaś się ruszyć? Czy wspólne oglądanie fajnego filmu? A może zwycięstwo w rodzinnej grze planszowej? Albo lepienie z córką z ciastoliny, zabawy z synkiem samochodami, czy rodzinny spacer po parku? Dla mnie odpowiedź jest prosta.

Życzę Wam świąt naprawdę wesołych, naprawdę rodzinnych, po prostu prawdziwych.

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *