Skąd się wzięła nazwa „resibo”?

To jedno z najczęściej zadawanych pytań, w trakcie rozmów na temat powstania marki. Zebraliśmy za nią wiele komplementów – bo łatwa do zapamiętania, wyjątkowa, czyta się ją tak samo jak się pisze… Ale mimo to zdarza się, że jesteśmy tytułowani „Resibio”, pewnie z racji naturalnego profilu firmy 🙂

Skąd się wzięła ta nazwa? Co oznacza? I ilu copywriterów nad nią pracowało? Na to odpowiedź w dzisiejszym artykule!

Ponad dwa lata temu, kiedy receptury naszych kosmetyków już były gotowe i prawie przebadane, a my szukaliśmy odpowiednich opakowań, zdecydowaliśmy, że to już najwyższy czas, żeby stworzyć piękne etykiety. Wiedzieliśmy do kogo się zgłosić. Nasz przyjaciel grafik, był bardzo doświadczony w projektowaniu opakowań. Kiedy zasypaliśmy go naszymi pomysłami, odpowiedział, że nie zacznie dla nas projektować, dopóki nie będziemy mieli nazwy całej marki. Projekt opakowań musi być spójny z logo. A logo musi pasować do nazwy i wszystkiego co marka ma sobą prezentować…

To był dla nas wystarczający argument, żeby w końcu pochylić się nad jedną z trudniejszych części w całym budowaniu firmy. Trudna, bo nie chcemy jej już nigdy zmieniać 🙂 Postawiliśmy sobie kryteria: ma być łatwa do zapamiętania, musi brzmieć, tak jak się ją pisze, musi być abstrakcyjna (żadne biocosmetics, czy naturalne/organic coś tam, odmienione na tysiąc sposobów).

Czas gonił. Pamiętam pewną podróż do Poznania – Piotrek jechał tam w celach zawodowych, a ja zabrałam się z nim, żeby wykorzystać podróż na wymyślanie nazwy. Nasze dywagacje trwały długo, i długo nie odnosiliśmy żadnego sukcesu. Ogółem wymyślenie nazwy zajęło nam jakieś dwa tygodnie. W końcu pomógł nam słownik internetowy. Zaczęliśmy tłumaczyć wybrane słowa na różne języki, szukając takiego, które będzie wpasowywać się w nasze wymagania. Kiedy przetłumaczyliśmy „kwit”, czyli moje panieńskie nazwisko, „resibo” od razu wpadło nam w oczy 🙂 Teraz wiemy jedno – jeśli kiedyś będziemy chcieli wejść na rynek filipiński, przemyślimy kwestię zmiany nazwy specjalnie na jeden kraj, żeby nie być jak w Polsce „Osram”.

Udostępnij
Przypnij
Szepnij
KOMENTARZE

Co myślisz o artykule?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *